Sytuacja miała miejsce półtora roku temu. Podjęłam „pracę” u teścia, który prowadzi jedno osobowa działalność specjalizująca się w branży oze- pompy ciepła, fotowoltaika itp. Mimo obietnic, że otrzymam umowę zatrudniającą mnie ciągle byłam zwodzona, ciągle byłam zbywana i informowana, że dostanę za dwa tyg, bo „księgowa” jest na urlopie, „bo jakaś dotacja teraz ma być i nie może zmieniać dokumentów” itd. Po dwóch miesiącach pracy posiadałam już spisane 4 umowy z klientami opiewające na kwotę 300tys złotych. Umowy podpisane były moim imieniem i nazwiskiem jako osobę prezentującą firmę. Za podpisane umowy była mi obiecana prowizja w łącznej wysokości 40 tysięcy złotych netto, ale płatna po wykonaniu montażu oraz zapłaty całkowitej należności przez klienta. Na umowach widniały terminy montażu na 2,5 miesiąca w przód. To ja jeździłam do klientów, dbałam o całą sprzedaż, to ja podpisałam umowy i upoważnienia z nimi, posiadam nawet potwierdzenia bankowe ich płatności do wykonawcy, ponieważ jako opiekun posprzedażowy byłam łącznikiem z szefem firmy i to ja przedstawiłam potwierdzenia za zapłatę zadatku czy reszty należności po wykonanych montażach. Gdy doszło do rozliczenia nie otrzymałam żadnych pieniędzy za obiecaną mi prowizję ze sprzedaży. W między czasie straciłam 10 tysięcy złotych (prawie) na paliwo do klientów, i związane z tym wydatki by spisać umowę i zarobić. W końcu po 3 miesiącach gdy montaż się przedłużał powiedziałam że odchodzę bo mam dość czekania na umowę i pieniądze. Że gdy dojdzie do montażu życzę sobie wypłaty na konto mojego męża ponieważ mamy wspólne i chciałam się odciąć. Obiecane 40tysiecy miałam przeznaczyć na spłatę karty kredytowej, oraz pozostała kwotę zagospodarować w pozostale wydatki i żyć za nie. Zapracowałam na nie, wyjeździłam 3 miesiące ucząc się wszystkiego sama bez podstaw i tankując sobie samej auto. Niestety zostałam z długami, bez otrzymanego wynagrodzenia. Dodatkowo pasjonuję się grafikami filmami reklamowymi i fotografią- zrobiłam dużo projektów wtedy i on do tej pory wykorzystuje je na swojej stronie i na spotkaniach biznesowych…. Nie chciano nawet umowy ze mną spisać. Czy jest możliwość odzyskania pieniędzy za w.w. umowy z klientami z których powinnam otrzymać solidną prowizję? Prowizję w sprzedaży w branży oze dla handlowców to kwoty rzędem od 5,6 tysięcy do 20 tysięcy za spisana jedną umowę! Są bardzo wysokie, a nie wypłacono mi nawet 100zl. Zostałam sama z kredytem, wpadłam w spiralę długów ponieważ nie miałam żadnej pracy w tym momencie a firmę teścia traktowałam jako jedyna i docelową bo tak się umawialiśmy i miało to być sformalizowane, pracę traktowałam jako jedyne źródło „moich dochodów”. z uwagi na to, że oszukał mnie mój własny teść posiadam masę dowodów na zaistniałą sytuację. Umowy podpisane przez klientów gdzie są moje podpisy, potwierdzenie w instytucji do której trzeba było przesłać podpisaną umowę z klientem na podstawie której był zwrot nakładu w formie dotacji, dla klienta, mam nagrania i rozmowy, mam potwierdzenia przelewów od klienta na łączną kwotę zamieszczoną w umowie. Mój teść zachowuje się bezkarnie, oszukał mnie i mojego męża. Dodatkowo tankowane paliwo kazał wpisywać na Niego na fakturę, ponieważ auto było mojego tescia - dał mi je do jazdy. Wiem, że rozliczał paliwo za nie ale nie mogl nikt inny nim jeździć prócz niego dlatego za moje pieniądze kazał brać faktury na swoją firmę mówiąc mi że sprawdza mnie czy inwestuje w paliwo i czy jeżdżę. Tylko że do płatności za paliwo dochodziło z mojego konta, w większości z karty kredytowej co jestem w stanie wykazać. Po prostu skarbowo/podatkowo oszukiwał na paliwie i tankował za to swoje prywatne auto (które zresztą pali bardzo dużo, jako auto jeepowate- terenowe)- o czym domyśliłam się po odejściu ze oszukuje tak podatkowo lub na kosztach. Auto którym jeździłam ma kratę i ma największy lub 100%odpisu więc wiele to tłumaczy. Jeździłam jego autem i doszło dwa razy do stłuczki nie z naszej winy, nie zgłosił tego bo się bał że będzie miał problemy, powiedział że nie zgłosi tego bo tylko on może kierować autem i nie może mówić że to jechałam ja- byłam poszkodowana nie sprawcą. Musiałam płacić za naprawę! Potem nie odzywaliśmy się przez rok. Ostatnio oddał ( po półtora roku) to auto mojemu mężowi ale oddał je darowizną, więc nie należy do mnie mimo wspólności majątkowej weszło w majątek osobisty męża. Auto jest rozwalone, zepsute-silnik- przed usterkami normalnie warte jest 15 tysięcy maksymalnie, dzisiaj nie wiem ale raczej nie wiele. Ten człowiek nie oddał mi za nic na co zapracowalam. Czy mam szanse przedsadownie otrzymać wypłatę wszystkich należności? Lub sądownie? Teść jest osobą która jest ściągalna jeśli chodzi o to. Mam dość tego że od półtora roku spłacam kredyty przez spiralę w którą wpadłam wraz z mężem, ponieważ nie miałam na opłaty, ostatnie raty kredytów innych, na jedzenie i życi. proszę uwierzyć nie spodziewałam się że bliska rodzina zrobi taką przykrość mojemu mężowi, mi i własnym wnukom, ale jednak najwidoczniej własnej rodzinie również się nie ufa. Boję się że nie mam żadnych szans, boję się spraw, choć wiem że on boi się bo wykorzystuje to że nas nie stać na adwokata teraz, albo nie spodziewa się że mogłabym to zgłosić. Może jest szansa wystosować wezwanie konkretne i postawić go pod ścianą co skłoni go do wypłaty należnych mi pieniędzy. Prócz tego wykonywałam u niego też prace biurowe które miałam mieć wypłacane w kwocie najniższej krajowej żeby mieć na podstawy nim spisze jakąś umowę a było mi ciężko bo więcej umów nie podpisałam a pieniądze wypłacone miałybyc po montażu urządzeń oze. Nie otrzymałam niczego. Na stronie www.falcongroup.pl dalej widnieje jako osoba zatrudniona, gdzie jest moj prywatny numer podany.  Nie wiem co mam począć…